Archiwum listopad 2005


lis 28 2005 welcome to
Komentarze: 0

Postanwienie zrobiłam, odkrywcze i sprzyjające polepszeniu samopoczucia (komu aura poziomu seratoniny nie obniżyła niech pierwszy wejdzie w kałużę).   Otóz na idiotów i tki namnożonych, nawarstwionych , napuszonych wokół  narzekac więcej nie będę. To nic ze rozmowa z nimi trudna, wspólny smiech cięzki, i rzesy wylatuja od przecierania oczu na widok pustki bezdennej w ich głowach. W pamięci nalezy trzymac te chwile rozkoszne kiedy przy rodzinnym stole albo w kregu niegłupich ciagłe znajomych snuc będziemy opowiesci i cytaty z pism i wypowiedzi ichnich.Niech tępa czacha absurdu blaskiem nam zaświeci w ten czas pogody złej.  Huha...   

inhale : :
lis 22 2005 W braku kominka
Komentarze: 0

Zawsze miałam słabość do angielskich opowiadań dla dzieci, gdzie powidło i ciepłe grzanki towarzyszly bohaterom w niesamowitych przygodach, gwarantujac pewne udomowienie rzeczy niesamowitych. I ostatnio natknełam sie na wersję takiej bajki dla dorosłych, gdzie co prawda dzieci maja koło trzydziestki, a ich problemy sa nieco większe niż przymus jedzenia owsianki. Ale wszytko wynagradza postać podobna do Mary Poppins, jak ona niezauważalnie i niezaprzeczalnie niezwykła, zdolna w madry sposob pomoc bez narzucania swojej woli i nachalnego moralizowania.  Jedyny drobiazg, że tutaj ma ona kształt niewydarzonego czterdziestolatka z tatuażem, wyliniałym czubem i ambicjami niespełnionego rock man'a. No ale idea, wierzcie mi, pozostaje ta sama. I dlatego polecam na wilgotne i szare dni tej nieuniknionej zimy, do cieplej herbaty zamiast ciastka z rodzynkami lekturke "przyjaciela rodziny".

inhale : :
lis 12 2005 pull
Komentarze: 1

Zdaje się , ze znowu znalazłam włos, na ktorym zawisnac ma wszystko. Tak mi miedzy zębami rzeczywistości zazgrzytalo, pociagnelam..I jest. Cienki jak nie wiem , pozakrecany.Teraz ide pod lampę sprawdzic czy on taki blond, czy tez może juz siwiutki.

inhale : :
lis 07 2005 Biuro Wstawek Artretycznych
Komentarze: 1

A w tym miasteczku jak każdym nad rzeczką zrobili wystawę wielkich. Małą i troche kserowaną, tzn drzeworyty, miedzioryty, albo inne pieczątki, ale z nazwiskami takimi że gębę rodziawiasz. Nazwiska co prawda obok, hmm, nie płótna, tylko ramy, ale ja nie o tym, czy jak autoryzacji nie ma to bardzo żle, czy tez właściwie może być.  Tylko że jak patrze to mi coraz cieżej uwierzyc, ze az tyle udalo im sie zrobić, aż w taki sposób. I co najważniejsze, tak im cholernie zazdroszcze tego braku przymusu, oprócz całkiem prywatnie wewnętrznego, w robieniu sobie bimbania na nosie kolorami, kreską, huśtania sie chichotliwego na cienkiej linii ważności życia i nieważkości pędzla.   

inhale : :