Najnowsze wpisy, strona 2


lut 10 2007 mmmm
Komentarze: 5

Uwielbiam to, łazenie i memłanie do  popłudnia. Zawsze miałam za nic dziarskie poranki rówiesników, którzy to o czwartej rano biegli na grzybki, o siódmej na rower, o dziewiątej na miasto Oczywiscie, gdy tylko przyznawałam sie do pory mojej aktywności, dostawałam porcje zdziwień, oburzeń i politowań. Tak, jakby pedałowanie przez puste ulice było mniejszą stratą czasu niż sen o stercie ciastek, który w tym samym czasie wiodłam.  

inhale : :
sty 30 2007 patologia
Komentarze: 1

Własnie sie dowiedziałam. Urodziłam sie w rodzinie, która nie była zdrową komórką społeczną. W domu mniej niż czworo dzieci, na dodatek założyciele tej podstawowej jednostki społecznej to wykształciuchy, z chęcią do pracy bez względu na płeć i przynależne jej funkcje rozrodczo-wychowawcze. Nic tez dziwnego, ze z takiego chowu wyrosła jednostka niskiej użytecznosci publicznej, pozbawiona przekonań i odruchów uważanych za własciwe dla jej płci i wiary. Jednym słowem wychodował sie liniejący włos w zdrowej sierści tego narodu. Włos, który nalezy zrzucic, zebami wyrwać, wypluć, by moc dalej kroczyć, dumnie i żwawo, na pieknie wyprężonych, wszystkich czterech łapach.        

inhale : :
sty 23 2007 Kiedyś wymysliłam
Komentarze: 1

Pewną tezę, ktora przez przypadkowość stworzenia stała sie dla mnie odkryciem. To było 4 lata temu, teraz nie mogłam sobie jej przypomniec, dopiero po przegrzebaniu paruset linijek z tamtego okresu ja odnalazłam: Miłość jest rodzajem nachalności.

inhale : :
sty 20 2007 Najpiekniejszy
Komentarze: 2

Komplement jaki w zyciu otrzymałam, brzmiał: "rozmowa z tobą jest jak puszczanie latawców". Potem mogłam tylko westchnąc. Zeby latwiec w powietrzu dłuzej utrzymać, rzecz jasna;).  

inhale : :
gru 27 2006 uczycielka
Komentarze: 2

I siedzimy tak i mamy kontynuowac nauke, ksera, taśmy, papiery zajmuja stół, jak ma być. Nagle tym swoim tłustym paluszkiem, wskazujacym moje błędy, przeciaga po radiu, potem otrzepuje rącie, tak, tak, te drobinki które wykryła to jeszce jedno  niedopatrzenie, gorsze od żle postawionego akcentu. Moja miła, myślę, posadziłabym cie przy moim biurku, moich ksiazkach, do moich półek, mogałbyś tam całe pejzaże wyrysować, delikatnie ciągnąc smuzki czystości przez ciepły kurz. Mogłabys? Nie zapedzajmy sie, to byłby raczej jeden zdecydowany ruch ścierą, żadna zabawa, w końcu brud jest po to, żeby go usuwać, a nie kultywować zamieniając w obrazki prymitywisty.  Tymczasem, mon cherie, spokojnie jak snieg, jak szary uszlachetniacz, kurz wtapia sie w książki, w mojego gispowego aniołka, kągłości Wenus z Milo i kąt ust Mony Lisy, kaktusa schnącego na oknie. Jak ciche pocałunki czasu zmiękcza materialność naszego świata do stanu, w którym można po niego sięgnąć choćby opuszkiem palca.   

inhale : :