Najnowsze wpisy, strona 3


lis 08 2006 z półki
Komentarze: 4

W ksiegarni jakas ksiazke otwieram pod tytułem "Niewyspani". juz myslałam, że to o moich braciach (ew. siostrach) w sennosci, a tam teksty jakies takie, że ziewanie robi się czynnością atrakcyjniejszą, niż czytanie. Zdania zwięzłe, i bez zbędnych upiększeń lietrackich, fabuła też wartka, bo o ile zdążyłam sie zorientować, to ona wie że on ją zdradza, albo na odwrót. Wniosek jeden: autor liczył na podłapanie miłośników Wisniewskiego Wniosek drugi: nigdy nie zaczynać ksiązek od tytułu. Wniosek trzeci: ząbki myć i lulu.     

inhale : :
lis 06 2006 cóz poradze
Komentarze: 0

Miastolubna jestem i już. Moim idealnym mezczyzna jest facet ktorego gral Hugh w byl sobie chlopiec, zanim zaczął u niego bywac ten chlopiec.  Mecenat wlasnego lenistwa, posiadanie betonowych sciezek, tam gdzie inni chcieliby miec trawnik, urban jungle zamiast szumu puszczy, to sprawia, że czuje sie pewnie, na miejscu, a wrecz w habitacie naturalnym, zeby nowoanlgopolszczyzna blysnac w reasumacji  maleńkiej takiej. Bo na wsi, paniekochanku, krowie placki, dzikie burki, chaszcze, gowniany smrodek, błoto geste takie i słoma do butów sie przykleja. Zero sielanki, nuda, albo strachy przez zapite Lachy, a w nocy to nawet puszczyki buczą i wyje cos, pies, bies, albo inne chałaśniki wieczorne. W koncu dybuk, latawica i dusiołki na asfaltach nie bywają.  I za to też asfalt ten cenię.       

inhale : :
lis 05 2006 sie zaczyna
Komentarze: 1

Sezon na nos w poduszce.  Współczuję zmarznietym kotom i mokrym wróblom, chwytam sie grzbietów ksiązek i gorących herbat. Dni mają smak trzeci raz parzonej expresowej. 

inhale : :
sie 05 2006 najwyrazniej
Komentarze: 4

Szpaki zaczynają świerogtem chwalić dojrzałość jabłek, a ja zaczynam zastanwiac się nad kupnem Grechuty w wersji CD i ubraniem w posciel koca. Robię się wyspana i pełna entuzjazmu, dziwaczne projekty snuja mi sie po myślach. Czekam na zapach pierwszej kopy palonych liści. 

inhale : :
lip 07 2006 feetup
Komentarze: 2

Upał robi ze mnie domatorkę. Nie szwędam się nigdzie po pracy, no moze nie truchcikiem, ale w miare mozliwości w tępie, tuptam do domu. Po zrzucie torebki i butów, powoli podwarzam paznokciem lepka błonke minionego dnia. Potem zdzieram dokładnie, jak folię z nowej paczuszki kremu.

inhale : :