rainy days
Komentarze: 2
Są mi potrzebne, zwalniaja z wielu czynnosci na rzecz dawno planowanych porzadków alb zawsze planowanego lenistwa. Gdyby nie deszcz, dalej w szafie tkwiłby bałagan, a atak bluzek przy każdym otwarciu jej drzwi nie jest przyjemny. Zwłaszcza o siódmej rano, kiedy w przedpracowej zadyszce szukam czegos co do siebie pasuje, nie wymaga prasowania, i nie okaże sie niewypałem w mocnym letnim nadużywaniu klimatyzacji.
No i jeszcze w taki dzień w pełni usprawiedliwione jest ziewanie, oglądanie amerykańskich filmów w technikolorze, litry herbaty i ciasteczka. dlatego, opatulona w ciepło swiatła lamp, wyjadam ten dzień do statniego okruszka, jak batonik Bounty.
Dodaj komentarz