Komentarze: 2
Czasem zblizam się do kogos z szybkoscia kolejki waskotorowej, prychajacej obloczkami nieufnosci. Kiedy jestem tuz przy stacji docelowej, jeden gest lub slowo sa jak intercity, wiozacy mnie w odwrotnym kierunku, z predkoscia nalezna za sowicie oplacony bilet.Nawet nie zdaze wyciagnac chusteczki, zeby pomachac na pozegnanie lub zrobic na pamiatke supelek. Za oknem, w waskim tunelu zniechecenia, migaja mi wszystkie twarze osoby od ktorej sie oddalam. W oczach zamiast tej postaci, staja mi semafory wszystkich zlych zdarzen.