Archiwum 03 stycznia 2003


sty 03 2003 dowód ze snu nocy letniej
Komentarze: 0

opowiem sen, w trakcie ktorego na moim ramieniu lezy reka w
bialej bawelnianej rekawiczce. nie chce zeby tam byla. ruszam
ramieniem zeby ja strzepnac ale ona zostaje tam, dotyk lekki ale
stanowczy. rekawiczka wlasciwie uodparnia moje ramie na
rzeczywiste poczucie reki, nie jestem w stanie poczuc palcow
tylko, osłaniajaca je bawelne. zdaje sobie sprawe, ze jedyny
sposob na pozbycie sie tej dloni, to wynurzenie ze snu. ale udaje
mi sie przedostac tylko do nastepnego snu, w ktorym nadal reka
tkwi na moim ramieniu. postanawiam sie obudzic jescze raz. fale
paniki zatykaja mi usta, ale dalej nie moge przedostac sie na
powierzchnie, do rzeczywistosci. Przerazenie wciaz trzyma mnie za
ramie. Tydzien po tym snie wygladam przez okno stojacego na
przystanku autobusu. czlowiek na stacji na wozku inwalidzkim,
stary, chudy. wozek porusza obracajac jego kola dlonmi ubranymi w 
biale bawełniane rekawiczki, chroniace go przed dotykiem brudnej
i szorstkej gumy opon.
jestem kolem obracanym reka kaleki?

inhale : :