Archiwum maj 2003, strona 2


maj 16 2003 baby
Komentarze: 2

I kiedy tak leze pod koldra zwnieta jak embrion, zaczynam myslec. Ze ten krzyk ktory przy urodzeniu otwiera nam usta do polkniecia zycia, zostaje w nas na zawsze.  Zmienia sie tylko jego dzwiek. W cisze. Ale smak wciaz ten sam. Szorstkiej kulki przerazenia.

inhale : :
maj 15 2003 bilans
Komentarze: 1

Codziennie sprzedaje osiem godzin bezdusznosci.
Cena niewygorowana. Opakowanie poreczne.
Potem odstawiam kukle do domu i wymieniam zawartosc.

inhale : :
maj 12 2003 taki pejzaz
Komentarze: 1

Cos dlawi mnie w gardle. Nabralam w usta za duzo milczenia i teraz nie moge nic przelknac. Deszcz obkleja liscie i zaspokaja otwarte dzioby ptakow. Zmarzniete Lolity wytrzepuja z pepkow krople wilgoci. Mokre opony rozjezdzaja cisze do konsystencji blota. Cos pod powierzchnia wrazen przeciaga sie jak kot,  przeczucie kopie mnie jak cierpliwie noszony plod.  Na ulicy ktos zamiast tanczyc w kaluzy, obraca parasol coraz szybciej i szybciej, w dzikim walczyku miga czarna krynolina stylonu i drutow. Jutro znowu ma padac.  

inhale : :
maj 09 2003 Erzace-spis inwentarza
Komentarze: 1

Alez ona wyglada, biust i emocje prawie na wierzchu. Ekshibicjonizm podwojny. Tego nigdy sie wlasnie nie nauczylam. Jak ronic lzy w sposob piekny i rozdzierajacy. Drzaca kropla na rzesie, nosek lekko rozowy, potem na policzku tragiczna i pojedyncza smuzka. Nie mam do tego talentu. Brak publicznego placzu, to nie brak wzruszen, ale umiejetnosci ich dekorowania. W najlepszym wypadku wygladam jak chory na zatoki hipopotam-zapuchniety nos i oczka tycie od nadmiaru wilgoci.  Unikam tego, jak moge. Pozostaje lodowaty usmiech, oczy zbyt szeroko otwarte, lub nieznaczne poruszanie żuchwa.  To caly moj ekwipunek brzuchomowcy uczuc.     

inhale : :
maj 08 2003 11
Komentarze: 3

Jeden z nich, w zielonym fartuchu jak cala reszta, zapytal,  czy widzi ktos jedenastke. I tak zostalam utozsomiona z malym stolikiem z serweta w kratke.  Zwolniona z wlasnej tozsamosci, moglam dowoli gapic sie na wszystkich i pdosluchiwac rozmowy kelnerow.  Jednoczesnie moja samotnosc niezdarnie probowalam zakryc okladka ksiazki. Nie mozna bylo sie po niej spodziewac niczego dobrego. Czyli napiwku. Brak faceta ktory chcialby zaimponowac zaproszonej pannie rozrzutnoscia, lub dziecka ktore niegrzecznoscia wzbudziloby szczodre wyrzuty sumienia klientki. Siedze i z bezoowocna uwaznoscia obserwuje podstarzala pare, prowincjonalny trojkat i zgromadzenie rodzinne. Losuje z koszyczka niewlasciwa herbate, ktora stoi potem przed pustym miejscem na przeciwko, jakby byla pita przez zmyslonego przyjaciela.  Pije nastepna, juz normalna, i kiedy do konca udaje mi sie wyplukac smak anyzku z ust, rozmyslnie dorzucam do rachunku kupke drobnych. Bo bycie wbrew oczekiwaniom wypelni kazda przetrzen. 

inhale : :