Archiwum grudzień 2006


gru 27 2006 uczycielka
Komentarze: 2

I siedzimy tak i mamy kontynuowac nauke, ksera, taśmy, papiery zajmuja stół, jak ma być. Nagle tym swoim tłustym paluszkiem, wskazujacym moje błędy, przeciaga po radiu, potem otrzepuje rącie, tak, tak, te drobinki które wykryła to jeszce jedno  niedopatrzenie, gorsze od żle postawionego akcentu. Moja miła, myślę, posadziłabym cie przy moim biurku, moich ksiazkach, do moich półek, mogałbyś tam całe pejzaże wyrysować, delikatnie ciągnąc smuzki czystości przez ciepły kurz. Mogłabys? Nie zapedzajmy sie, to byłby raczej jeden zdecydowany ruch ścierą, żadna zabawa, w końcu brud jest po to, żeby go usuwać, a nie kultywować zamieniając w obrazki prymitywisty.  Tymczasem, mon cherie, spokojnie jak snieg, jak szary uszlachetniacz, kurz wtapia sie w książki, w mojego gispowego aniołka, kągłości Wenus z Milo i kąt ust Mony Lisy, kaktusa schnącego na oknie. Jak ciche pocałunki czasu zmiękcza materialność naszego świata do stanu, w którym można po niego sięgnąć choćby opuszkiem palca.   

inhale : :