Patrze na ciebie, jakbym sie z toba juz umowila. I to po raz ostatni. Kiedy juz wszystkie zadane bole i rozdane zawody chrzeszcza w ustach jak w kawie nierozpuszczony cukier. Wiec patrze tak w ciebie. Jak w pusty kubek. Udajac, ze widze dno w nastepstwie pelni, wypitej do ostatniego lyka. W koncu cwiczylam od czwartego roku zycia. Na serwisach dla lalek. Kiedy z filizanek-naparstkow smakowcie chleptalam proznie z przekonaniem udajac, ze ma smak.Teraz wyroslam, ale umiejetnosc zostala. I mszcze sie za to, co mogloby byc. Jestem zla za to, co wiem, ze staloby sie. Mysle o tym, co prawdopodobne, ale niezaistniale. Zyje perspektywa, ktorej nadalam ksztalt retrospekcji.
Dlatego nie dziw sie.