Komentarze: 2
Ten dworzec nie ma w sobie zadnej nadziei. Sciany maja wsporniki z bezdomnych, nalezy isc zawsze srodkiem, na lekkim wdechu, zeby jak najmniej ich poczuc. Mozna tez od nich uciec na peron, bo tutaj po kazdej stronie chodnika jest tylko przestrzen.
Wtaczamy sie po stromych schodach. Na ziemi, na moim wlasnie peronie, tablica upamietniajaca ostatnia podroz aktora w zawsze ciemnych okularach, moja stopa wpada w cudza smierc jak w kaluze. Napis pokazuje, ze mozna stad dotrzec do jeszcze jednej stacji, brak jej nazwy w rozkladzie jazdy to niedbalstwo lub przemilczenie. Jest bardzo zimno. Podziwiam, jak bardzo starannie wymalowala sobie paznokcie tleniona narkomanka z pomaranczowej lawki.