Komentarze: 1
Ide od mostu niepewnie jak najlepsza przyjaciolka Laury Palmer. Zamiast ognia krocza za mna reflektory samochodow, niezauwazylam, ze po tej stronie ulicy nie ma chodnika. Po kaluzach plywa strach, wiec maczam tylko czubki butow. Na blocie poslizguje sie prosto w wymyslenie siebie, jako juz wstajacej z ziemii, choc tym razem udaje mi sie nie upasc. Zapomnialam rekawiczek, adresu tez bym mogla.