Komentarze: 2
Byl po to zeby zapomniec. Kiedy gaslo swiatlo , katem oka, takim akurat wielkosci Z. , nie patrzylam w ekran. Na jej brzuchu strach powoli krecil sie wokol wlasnej osi, ukladajac sie do snu, jak zmeczony kot. Film byl wiecej niz dobry, na szczescie. Ze zdjeciami ze starych zurnali i fotografii. Z dialogami na bystro i ostro. Z ironia o takim smaku jak lubie, podlana nostalgia, chrupiaca cynizmem. Potem wstalysmy do wyjscia.Z. lek spadl z kolan i biegl za nami, jak pies ktory boi sie zgubic pana.