Tymczasem on ma atak paniki,bo podejrzewa mnie o uczucia, ktorych nie mam. Slucham najpierw nieuwaznie, a potem zdziwienie i zrozumienie kolysza sie na chustawce mojego usmiechu,wiec szybko cofam go do srodka. Przygryzam usta, mruze oczy, od slonca i zastanawiania sie. Zaciskam reke, w niej nastepny kamyczek, ktory rzuce, abysmy, dalej i dalej, grali w te swoiste klasy, gdzie zamiast numerow pola zajmuja kolejne domysly. Cala moja przewrotnosc skacze z uciechy na jednej nodze, glupia mala dziewczynka, co ma paskudnie obite kolana.