Komentarze: 0
Zawsze miałam słabość do angielskich opowiadań dla dzieci, gdzie powidło i ciepłe grzanki towarzyszly bohaterom w niesamowitych przygodach, gwarantujac pewne udomowienie rzeczy niesamowitych. I ostatnio natknełam sie na wersję takiej bajki dla dorosłych, gdzie co prawda dzieci maja koło trzydziestki, a ich problemy sa nieco większe niż przymus jedzenia owsianki. Ale wszytko wynagradza postać podobna do Mary Poppins, jak ona niezauważalnie i niezaprzeczalnie niezwykła, zdolna w madry sposob pomoc bez narzucania swojej woli i nachalnego moralizowania. Jedyny drobiazg, że tutaj ma ona kształt niewydarzonego czterdziestolatka z tatuażem, wyliniałym czubem i ambicjami niespełnionego rock man'a. No ale idea, wierzcie mi, pozostaje ta sama. I dlatego polecam na wilgotne i szare dni tej nieuniknionej zimy, do cieplej herbaty zamiast ciastka z rodzynkami lekturke "przyjaciela rodziny".