Komentarze: 4
W ksiegarni jakas ksiazke otwieram pod tytułem "Niewyspani". juz myslałam, że to o moich braciach (ew. siostrach) w sennosci, a tam teksty jakies takie, że ziewanie robi się czynnością atrakcyjniejszą, niż czytanie. Zdania zwięzłe, i bez zbędnych upiększeń lietrackich, fabuła też wartka, bo o ile zdążyłam sie zorientować, to ona wie że on ją zdradza, albo na odwrót. Wniosek jeden: autor liczył na podłapanie miłośników Wisniewskiego Wniosek drugi: nigdy nie zaczynać ksiązek od tytułu. Wniosek trzeci: ząbki myć i lulu.