Komentarze: 3
jesien nie chce mi przejsc przez gardlo i katulka sie po chawicy, łaskocze kaszlem. A moze to przez czytanie czarodziejskiej gory (libidalna tesknota za Hansem Castropem), albo ten kurz na kaloryferach, jedyna pozostałość pylkow z kwiatów lata, fruwa pod wplywem cieplego powietrza, i alergia rozwija platki jak chodowlana roza, i połykam z powietrza te pąki w ktorych drza skrzydełka swietej pamieci motyli, drza i nie daja swobodnie oddychac, jak wspomnienie. Chyba czas rzucic mokry recznik na żeberka.