Poczłapałam dzisiaj do Empiku z nadzieja na dzienniki Plath. No i byly. tzn przynajmniej w komputerowym spisie. Na półkach ani widu ani slychu. Wsród biografii brak. Za to byla historia zycia Jackie Kennedy, i pomyslałam sobie, ze nie kupiłabym, ze umiejetnośc dobrania własciwych meżów, kapeluszy i butów, to troche za mało, na osobowość wartą studiowania. Plath natomiast po posuzkiwaniach, swoja ścieżką te blade z założenia dziewczyny-czytajacy, ksiegarniani ludzie powinni byc bladzi, taka jest zasada, ze od intelektu cialo traci kolor, robi się przezroczyste, jakby stawalo sie częscią duszy - z reguly wyglądają zle w tych czerwonych kabatach. Okazalo sie ze ksiązka przyszła, ale byla wadliwa i wróciła do producenta. i zaczelam strasznie zalowac, ze ktos zauważyl przed połozeniem jej na połkę, że jest z nia coś nie tak. Bo ona miałaby wtedy ten urok, z pokreconymi numerami stron, albo podwójną liczbą zdjec, okładka do góry nogami, te przekorę ktora, zwykle nazywa sie nieodróbką.